źródło zdjęcia |
Tydzień temu obiecałam Wam, że każdy poniedziałkowy post będzie poświęcony jednemu wybranemu artyście, który czymś mnie zachwycił lub zainspirował. Ostatnio pokazywałam Wam pewne niezwykłe fotografie, a więc dzisiaj czas na słowa.
Panie i panowie, przed Wami Italo Calvino - jeden z najwybitniejszych włoskich pisarzy XX wieku i autor najpiękniejszego CV jakie kiedykolwiek czytałam! :)
Od razu muszę się przyznać, że nie znam za dobrze twórczości Italo Calvino. Nie mam też zbyt wiele do powiedzenia o jego życiu. Oczywiście, mogłabym przytoczyć tutaj jakąś krótką notkę biograficzną z Wikipedii... tylko po co skoro jego utwór, który tak mnie ostatnio oczarował i który chcę Wam dzisiaj pokazać mówi właśnie o nim samym. To jego własne CV... poetyckie CV!
Nie znalazłam nigdzie polskiej wersji tego utworu, więc sama podjęłam się jego przetłumaczenia. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Poetyckie CV Italo Calvino
OTO MOJE CV.
Urodziłem się w 1923 roku pod
niebem, na którym promienne Słońce i melancholijny Saturn przebywały w
harmonijnym znaku Wagi. Pierwsze dwadzieścia pięć lat swojego życia spędziłem we
wtedy jeszcze pełnym zieleni San Remo, w którym pośród nieprzyjaźnie
zdystansowanej i praktycznej wiejskiej ludności, mieszkali również kosmopolityczni
ekscentrycy. Te dwa oblicza San Remo, wpłynęły na całe moje późniejsze życie. Następnie
przeprowadziłem się do przemysłowego i racjonalnego Turynu, w którym ryzyko
szaleństwa jest nie mniejsze niż w pozostałych miastach (o czym przekonał się
Nietzsche). Przybyłem tam w czasie, kiedy ulice były jeszcze opuszczone i bezkresne
– tak niewiele było tam samochodów. Aby nieco skrócić moje piesze wędrówki,
przechodziłem przez prostoliniowe ulice na ukos – proceder dzisiaj nie tylko
niemożliwy do wykonania, ale i całkiem nie do pomyślenia – i w ten sposób
zaznaczałem coraz więcej niewidzialnych przeciwprostokątnych pomiędzy kątami prostymi szarych krawędzi. Inne słynne
metropolie nad Atlantykiem i Pacyfikiem poznałem tylko pobieżnie, zakochując
się jednak we wszystkich od pierwszego wejrzenia. Łudziłem się, że część z nich
zrozumiałem i posiadłem, podczas gdy inne pozostały na zawsze niedosięgnione i
obce. Przez wiele lat cierpiałem na geograficzną nerwicę. Nie byłem w stanie
wytrzymać trzech kolejnych dni w jednym mieście ani miejscu. W końcu wybrałem
moją ostateczną żonę i mieszkanie w Paryżu, mieście otoczonym przez lasy pełne grabów
i brzóz, po których spaceruję z moją córką Abigail, a które z kolei otacza
Bibliothèque Nationale, do której chodzę poczytać rzadkie książki, używając
mojej karty czytelnika nr 2516. W ten sposób, przygotowany na Najgorsze i coraz
bardziej niezadowolony z Najlepszego, wyczekuję już niezrównanych radości
starzenia się. To wszystko.
A dla porównania - wersja angielska:
Italo Calvino's Poetic CV
HERE IS MY CV.
I was born in 1923 under a sky in which the
radiant Sun and melancholy Saturn were housed in harmonious Libra. I spent the
first twenty-five years of my life in what was in those days a still verdant
San Remo, which contained cosmopolitan eccentrics amidst the surly isolation of
its rural, practical folk; I was marked for life by both these aspects of the
place. Then I moved to industrious and rational Turin, where the risk of going
mad is no less than elsewhere (as Nietzsche found out). I arrived at a time
when the streets opened out deserted and endless, so few were the cars; to
shorten my journeys on foot I would cross the rectilinear streets on long
obliques from one angle to the other—a procedure that today is not just
impossible but unthinkable—and in this way I would advance marking out
invisible hypotenuses between grey right-angled sides. I got to know only
barely other famous metropolises, on the Atlantic and Pacific, falling in love
with all of them at first sight: I deluded myself into believing that I had
understood and possessed some of them, while others remained forever
ungraspable and foreign to me. For many years I suffered from a geographical
neurosis: I was unable to stay three consecutive days in one city or place. In
the end I chose definitive wife and dwelling in Paris, a city which is
surrounded by forests and hornbeams and birches, where I walk with my daughter
Abigail, and which in turn surrounds the Bibliothèque Nationale, where I go to
consult rare books, using my Reader’s Ticket no. 2516. In this way, prepared
for the Worst, and becoming more and more dissatisfied with the Best, I am
already anticipating the incomparable joys of growing old. That’s all.
Nie wiem jak Wy, ale ja po przeczytaniu tego, sama mam ochotę stworzyć sobie taki poetycki życiorys! :)
Och, szkoda, że w dzisiejszych czasach trudno by było otrzymać pracę z takim CV ;) Opinia pracodawców: TLDR.
OdpowiedzUsuńHaha, no niestety, pewnie tak by się to skończyło.
Usuń