Nigdy nie myślałam o wyjeździe do Finlandii, ani nie interesowałam się
specjalnie tym krajem - zazwyczaj wolę zwiedzać cieplejsze miejsca. A jednak
kiedy nadarzyła się okazja, żeby razem ze znajomymi spędzić tam drugi weekend
lutego, zdecydowałam się w ciągu godziny! Coś mi podpowiadało, że warto...
Dotarcie na miejsce zajęło nam trochę czasu - najpierw musieliśmy dojechać z Katowic do Gdańska, a stamtąd dopiero czekał nas lot do Turku - najstarszego fińskiego miasta i dawnej stolicy kraju.
ciekawostka
#1: strefa czasowa Finlandii to UTC +2 zimą i UTC +3 latem, dlatego po
przylocie, nie zapomnijcie przestawić zegarków o godzinę do przodu!
Turku jest miastem
portowym położonym przy ujściu rzeki Aurajoki (ach, te fińskie nazwy! ♥). W przewodnikach
wymienia się je jako jedno z najbardziej atrakcyjnych turystycznie fińskich
miast, a lista miejsc wartych zobaczenia obejmuje aż 53 pozycje!
Niestety, nie
udało nam się zobaczyć nawet połowy z nich. Wybraliśmy się za to na długi
spacer wzdłuż rzeki... i to właśnie polecam Wam zrobić jeśli tylko znajdziecie
się kiedyś w Turku! Zacumowane co kilkanaście metrów statki (z których
większość to restauracje i kawiarnie) tworzą bardzo ładny widok, a po obu
brzegach rzeki można dostrzec pełen przekrój typowej fińskiej architektury - od
małych, obitych kolorowymi panelami domków po bardzo nowoczesne i
minimalistyczne apartamentowce. W tych ostatnich, moją uwagę przykuły w całości
oszklone balkony i tarasy... ale w tym klimacie to pewnie konieczność, a nie dekoracja.
Mimo,
że już od paru dni w Finlandii trwała odwilż, cała rzeka była pokryta grubą
warstwą lodu. I to na tyle grubą, że pośrodku ustawiono prowizoryczny
"most" składający się jedynie z drewnianych palet!
Na
początku miałam pewne obawy, czy na niego wchodzić... ale gdy zobaczyłam, że
ludzie jeżdżą po nim rowerami, a wokół niego pełno jest śladów psich łap,
postanowiłam zaryzykować.
W Turku znajduje się kilka bardzo
dobrze zachowanych średniowiecznych budynków. Spacerując wzdłuż Aurajoki,
dojdziecie m.in. do zamku Turunlinna, czyli najstarszego zamku w Finlandii
(zbudowanego w 1150 roku).
Drugiego dnia
ruszyliśmy do Helsinek. Podróż autobusem (Onnibus) z Turku do stolicy trwa
około dwóch godzin, więc byliśmy tam już wczesnym rankiem. Wszyscy zgodnie
uznaliśmy, że potrzebujemy się nieco rozbudzić, dlatego wizytę w Helsinkach
rozpoczęliśmy od poszukiwania kawy.
ciekawostka
#2: Finowie piją najwięcej kawy na świecie - na jednego Fina przypada aż
25 kg rocznie!
Pierwszym miejscem
na naszej drodze, które oferowało kawę okazał się McDonald's. Nie miało to
jednak większego znaczenia, ponieważ kawa w Finlandii jest ZAWSZE pyszna,
nieważne czy pijecie ją w małej kawiarni na starówce, czy w sieci fast foodów!
ciekawostka #3: w porze śniadaniowej, kawę w fińskim
McDonaldzie komponujecie sobie sami z wyłożonych na ladzie dzbanków z kawą,
mlekiem i śmietanką!
Helsinki,
czyli największe i najważniejsze miasto w kraju liczy... zaledwie 591 tysięcy
mieszkańców, czyli mniej więcej tyle, co Poznań! Jest wiele miejsc, które
warto tam zwiedzić, ale do najciekawszych zalicza się:
największy port przy Zatoce Fińskiej,
Katedra
Prawosławna pw. Zaśnięcia Bogarodzicy,
Plac Senacki,
przy którym znajduje się słynna Katedra Luterańska,
wykuty w skale
kościół Temppeliaukio,
Aleksanterinkatu,
czyli najdłuższa ulica handlowa, przy której znajduje się m.in. luksusowy dom
towarowy Stockmann,
budynek Dworca Kolejowego,
Stadion Olimpijski z 1938 roku, obok którego znajduje
się wieża widokowa (wjazd na sam szczyt kosztuje 5 euro).
Poza
tymi wszystkimi wspaniałymi miejscami, moją uwagę zwrócił... brak jakichkolwiek
billboardów! Zamiast tego, na budynkach było całe mnóstwo kolorowych neonów,
które pięknie rozświetlały miasto nocą.
Korzystając
z helsińskiego metra, warto rozejrzeć się po poszczególnych stacjach. Na
większości można znaleźć ciekawe elementy sztuki współczesnej, jak np.
"drogowskazy" na suficie stacji Kamppi czy neonowe schody przy Dworcu Głównym.
ciekawostka #4: w
Finlandii obowiązują dwa języki urzędowe: fiński i szwedzki (szwedzi stanowią
5% fińskiej populacji i zajmują osobny region), dlatego nie zdziwcie się, jeśli
idąc ulicą napotkacie napisy w obydwu tych językach naraz!
ciekawostka #5: Finowie świetnie mówią po angielsku, a
to dlatego, że nauka tego języka jest obowiązkowa dla wszystkich już od szkoły
podstawowej!
Finlandia nie jest
popularnym celem podróży, a Helsinkom na pewno daleko jest do miana
najpiękniejszego miasta świata, ale i tak warto je zwiedzić. Chociażby dlatego,
że bardzo różnią się od wielkich europejskich miast... nie mówiąc już o tym, że
to przecież ojczyzna Muminków!
Cudownie!! Widać, że było warto :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pobytu, widoków i innych atrakcji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie M. :*
Nie wiem czy bym się odważyła wejść na ten "paletowy Most". Jeśli by do tego doszło to pewnie szłabym stópka w stópkę :)
OdpowiedzUsuńFajny weekend - trochę mnie ciągnie do Skandynawii ;)
emmersonn.blogspot.com
Najgorzej było na niego wejść, później to już się tak ośmieliliśmy, że skończyło się na staniu na samym środku przez 10 minut i robieniu zdjęć ;P
Usuńfajne zdjęcia :) chyba po raz pierwszy widzę Ciebie na zdjęciach i sprawiasz wrażenie bardzo miłej osoby :)
OdpowiedzUsuńświetny post :) miło Cię zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę wycieczki :) na ten most też bym się bala wejść, ale nie wiem czy bym zaryzykowała ;)
Dziękuję! Właściwie to już się tutaj raz pokazałam przy okazji postu o Brukseli ;))
UsuńA most okazał się bardzo stabilny i na dodatek był z niego bardzo ładny widok, więc warto było nim przejść :D
Nigdy nie byłem, ale uważam to miejsce za fantastyczne, warte odwiedzenia... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo musze przyznac, ze spodobal mi sie post. :) I wystroj bloga tez, bo zawsze na to patrze. Bede zagladac tu czesciej. Zapraszam do wspolnej obserwacji i jesli chcesz mam zniszki w najnowszym poscie, nawet 70 procent. Pozdrawiam i czekam na kolejny post!
OdpowiedzUsuńZ chęcią odwiedziłabym Finlandię, a ze zdjęć wydaje mi się wartym zobaczenia krajem. Rzeczywiście, zupełnie inaczej niż w innych stolicach Europy :)
OdpowiedzUsuńFinlandia zawsze była dla mnie bajkową krainą :) Szczególnie nocą wygląda wyjątkowo <3 Fajne rozwiązanie z tą kawą w MC.
OdpowiedzUsuńsuper! ja ostatnio czaję się na norwegię, ale niestety jest tam strasznie drogo... duzo wydalas na finlandie?
OdpowiedzUsuńNajdrożej wyszły noclegi - prawie 100 zł za noc w najtańszym hostelu i to w Turku, bo w Helsinkach nie nocowaliśmy (ale za to hostel naprawdę pierwsza klasa!). Poza tym, oczywiście bilety na komunikację miejską - jednorazowy kosztuje ok. 3 euro, a jednodniowy 8 euro. Za to bilet lotniczy był dość tani, bo w wizzair była akurat promocja i za przelot w obie strony zapłaciliśmy tylko 178 zł :)
Usuńzazdroszczę :) mnie samej bardzo się marzy, choć nie tylko Helsinki, ale i zapuścić się głębiej
OdpowiedzUsuńnie wspominając o Ślubnym, który by chciał pojechać i wędkować :))
Ja bardzo chciałam pojechać jeszcze do Doliny Muminków, ale niestety nie było już na to czasu :(
UsuńAle zazdroszcze:) Ja najbardziej chcialabym pojechac do Szwecji i Norwegii ale Finlandia tez mnie interesuje:)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie po Finlandii nabrałam ochoty na resztę Skandynawii :)
UsuńPozazdrościć wyjazdu:) zdjęcia oglądałam z zapartym tchem, strasznie mi się spodobały...
OdpowiedzUsuńi...Muminki^^ nawet nie wiedziałam, że Finlandia jest ich ojczyzną:)
Ba! To właśnie w Finlandii znajduje się Dolina Muminków! :D Niestety, nie było już czasu, żeby tam pojechać... ale może następnym razem.
UsuńBardzo ciekawa notka, zazdroszczę wycieczki, zwłaszcza że północ to mój ulubiony kierunek :) Byłam już w Norwegii, obecnie marzą mi się Szwecja i Dania.
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie nigdy nie ciągnęło na północ... i to był błąd! ;)
Usuńświetny blog ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
obserwujemy?
zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńwarto zobaczyć każde nowe miejsce - gratuluje wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńAch chciałabym tak gdzieś wyskoczyć :)
OdpowiedzUsuńObserwujesz mojego bloga, ale praktycznie od dzisiaj mam nowy adres ponieważ blogspot nie wyświetlał moich wpisów. Zapraszam do nowego bloga :)
msjournalistic.blogspot.com
za takie miejsce i za wypad to cena nawet całkiem całkiem:)) przygoda i pamiątka na długie lata!:)
OdpowiedzUsuńSuper super super :)
OdpowiedzUsuńKościół w skale przepiekny!
Powiem Ci, fajna ta Finlandia, dzięki za pokazanie :)
xoxo
Musiało być fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńJak mi się marzy Finlandia, ach musiało być fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńJa wróciłam z wędrówki po tatrach, wspinaczki zimą nie należą do najłatwiejszych ale to coś co na pewno koi nerwy, teraz czas na dolinę muminków chyba się na wiosnę wybiorę
Wiosną jest podobno jeszcze ładniej :)
UsuńZazdroszczę! Finlandia to piękny kraj, bez względu na porę roku :)
OdpowiedzUsuńCześć :) Miałam okazję przez jakieś 4 miesiące mieszkać w Finlandii. Z moich obserwacji wynika że Finowie nie umieją pić kawy :) W sklepach nie można dostać zwykłej mielonej kawy, tylko taką specjalną do ekspresu. Mi ona naprawdę nie smakowała :( Co do tego że świetnie znają angielski - zgadzam się w 100%. Dogadasz się i ze starym i z młodym. I z rozmów z moimi znajomymi Finami wynika że bierze się to z ... telewizji. Otóż w fińskiej telewizji nie ma czegoś takiego jak lektor. Wszystkie zagraniczne filmy i programy nadawane są z fińskimi napisami, więc to w dużej mierze przyzwyczaja ich do nauki angielskiego i w taki naturalny sposób język przyswajają :) A za korbę na punkcie Muminków ich uwielbiam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń