źródło zdjęcia |
Wiem, że był poniedziałek i powinnam była napisać post z cyklu PA. Naprawdę miałam taki zamiar. Nawet zdecydowałam się już na pewnego fotografa! Ale potem usłyszałam o najnowszych ogłoszeniach na OFF Festival i wszystko się zmieniło...
Zamiast zdjęć będzie muzyka! I to nie byle jaka, tylko moja ulubiona, autorstwa szkockiej grupy Belle & Sebastian. A przy okazji, zdradzę Wam też skąd wzięła się nazwa mojego bloga. Zainteresowani?
Na początek, małe wprowadzenie dla tych, który o Belle & Sebastian nigdy wcześniej nie słyszeli. Zespół założyło w 1996 roku dwóch szkotów: Stuart Murdoch i Stuart David. David odszedł z zespołu już w 2000 roku, ale Murdoch do dzisiaj pozostaje jego liderem, wokalistą i głównym autorem piosenek.
W ciągu 18 lat istnienia, Belle & Sebastian wydali osiem albumów studyjnych i dwa koncertowe. Moje ulubione to "Write About Love", "The Life Pursuit" i oczywiście... "Dear Catastrophe Waitress", na cześć której nazwałam swojego bloga!
Z tytułową piosenką tego albumu wiąże się pewna ciekawa historia. Otóż, w marcu 2004 roku niemiecka wytwórnia płytowa postanowiła zorganizować konkurs na najbardziej "katastroficzną kelnerkę" w kraju. Zgłoszone do konkursu kelnerki były sprawdzane przez jurorów, którzy przychodzili do ich kawiarnii udając zwykłych klientów. Po miesiącu poszukiwań, tytuł otrzymała Alex Klobouk, a w ramach nagrody spotkała się ze Stuartem Murdochem i wystąpiła z nim na jednej scenie. Dzień później jedna z berlińskich gazet opublikowała jej zdjęcie podpisując je słowami: "Najgorsza Niemiecka Kelnerka"... za co natychmiast wyleciała z pracy! Dowiedziawszy się o tym, Murdoch poczuł się winny tego, co spotkało dziewczynę i zaprosił ją na parę dni do Glasgow i zaproponował pozowanie do zdjęcia na okładkę nowego albumu zespołu oraz występ w teledysku. A gdy przypadkiem okazało się, że Alex potrafi także śpiewać, postanowił włączyć ją do swojego nowego projektu muzycznego God Help the Girl!
źródło zdjęcia |
Więcej takich historii możecie przeczytać w książce Murdocha "The Celestial Café", która jest zbiorem jego blogowych wpisów opublikowanych w latach 2002-2006 i... tematem mojej pracy magisterskiej!
Ale nie myślcie, że lubię i polecam ją tylko dlatego, że jestem fanką B&S. Pewnie nawet gdybym nigdy o nich nie słyszała, to i tak skusiłyby mnie pierwsze zdania opisu z tyłu okładki:
"Stuart Murdoch uważa, że jest gwiazdą rocka w 26%. Możliwe, że przesadza. Niewiele gwiazd rocka w wolnym czasie układa listę swoich ulubionych matematyków i kupuje ultramiękkie kapcie, żeby nie przeszkadzać sąsiadom z dołu."
Ale nie myślcie, że lubię i polecam ją tylko dlatego, że jestem fanką B&S. Pewnie nawet gdybym nigdy o nich nie słyszała, to i tak skusiłyby mnie pierwsze zdania opisu z tyłu okładki:
"Stuart Murdoch uważa, że jest gwiazdą rocka w 26%. Możliwe, że przesadza. Niewiele gwiazd rocka w wolnym czasie układa listę swoich ulubionych matematyków i kupuje ultramiękkie kapcie, żeby nie przeszkadzać sąsiadom z dołu."
źródło zdjecia |
Muzyka Belle & Sebastian jest spokojna, nastrojowa i nieco melancholijna, a teksty piosenek intrygujące. Mało która linijka jest przypadkowa. Pełno jest w nich za to ironii, metafor i aluzji do popkultury.
Nawet nie wiem jak mam opisać to, jak bardzo się ucieszyłam, że już w sierpniu B&S wystąpią w Katowicach. Będzie to dopiero ich drugi koncert w naszym kraju! Wcześniej zagrali w kwietniu 2011 roku w warszawskiej Stodole - byłam, widziałam, słyszałam. Było cudownie! Chociaż nie doczekałam się mojej ulubionej piosenki... mam nadzieję, że tym razem jej nie zabraknie.
Ciekawa historia tej katastroficznej kelnerki - zawsze mnie intrygowała nazwa Twojego bloga, teraz już wiem skąd się wzięła :)
OdpowiedzUsuńZespół znam, ale nie skojarzyłam go z nazwą bloga (może dlatego, że poza "Funny Little Frog" pamiętam niewiele tytułów, ech). Ale masz super temat magisterki <3
OdpowiedzUsuńW końcu najlepiej jest pisać pracę o czymś, co się naprawdę lubi! :))
UsuńTak właśnie zastanawiałam się skąd ta nazwa.. Teraz wszystko jasne :)
OdpowiedzUsuńNie znam zespołu... "Dear Catastrophe Waitress" bardzo przyjemna dla ucha :) Ciekawa historia, miło dowiedzieć się skąd wzięła się nazwa bloga :)
OdpowiedzUsuńNie znam zespołu. Mało co zespołów zresztą znam. Mam swoje, ulubione, kochane i to mnie wystarcza. hah, nigdy nie zastanawiałam się nad Twoją nazwą. Zawsze była ona tą oryginalną, która utkwiła mi w pamięci. A tutaj proszę, piosenka :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a jak zakładałam bloga, to usłyszałam parę razy, że to za mało chwytliwa nazwa i nikt jej nie zapamięta. Dobrze wiedzieć, że jednak zostaje w pamięci :))
UsuńA zawsze się zastanawiałam skąd ta nazwa! :) Ta muzyka to całkiem moje klimaty, więc dziękuję za nowe odkrycie.
OdpowiedzUsuńNie ma za co! Im więcej fanów B&S, tym lepiej ;D
UsuńFajnie wiedzieć skąd wzięła się nazwa Twojego bloga - swoją drogą bardzo przyjemna muzyczka. Rozumiem, że wybierasz się na koncert :-)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo! ♥
UsuńJak ja lubię tych Twoich ukrytych ulubieńców :) za każdym razem zaskakujesz czymś... FENOMENALNYM <3
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję! :)))
Usuńwow :) świetna historia :) czyli w sumie na dobre się obróciło :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie... i pomyśleć, że gdyby nie szef bez poczucia humoru, to pewnie skończyłoby się na tym jednym spotkaniu z zespołem i dziewczyna dalej byłaby kelnerką.
Usuńlovely songs♥:)
OdpowiedzUsuńwww.Lorietta.cz
Piosenki są rzeczywiście nastrojowe, nie wiem jednak czy uda mi się głębiej zaciekawić tym zespołem. A przygoda z najgorszą niemiecką kelnerką świetna ;D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej dziewczyna trochę zarobiła..a i początek książki brzmi ciekawie :D
o książce jeszcze nie słyszałam i przyznaję bez bicia, że chyba jednak wolę God help the girl <3 ale to nie jest znaczna przewaga ;)
OdpowiedzUsuńudało mi się akurat być w Edynburgu na premierze musicalu, który u nas miast "God help the girl" przetłumaczono na "Dziewczyny, szkoda czasu na niemiłość"... (ach, Ci nasi tłumacze i dystrybucja!) i widzieć obydwa zespoły na żywo! warto, super energia i od tej pory rozpisuję się jak ich psychofanka ;)) czego oto i dowód ;)
pozdrawiam <3