269 stron, które warto przeczytać.
Paris Was Ours to zbiór 32 tekstów napisanych przez osoby, które spędziły jakiś czas w Paryżu. Powody były różne - wymiana studencka, staż, praca, odwiedziny bliskich czy po prostu spełnienie marzenia o zamieszkaniu w najromantyczniejszym mieście świata. Różne były też ich wrażenia - niektórzy od razu je pokochali i nie byli w stanie już żyć nigdzie indziej, inni przeżyli wielkie rozczarowanie. Wszyscy jednak zgodnie przyznają, że Paryż to miejsce, o którym nie da się zapomnieć i które zmienia na zawsze. Przyznaje to również pomysłodawczyni i redaktorka tego niezwykłego zbioru, a także autorka ostatniego eseju, Penelope Rowlands.
Trudno byłoby mi wybrać jedno czy dwa ulubione teksty z całego zbioru - każde miało w sobie coś, co nie pozwalało mi się oderwać od czytania. Joe Queenan rozbawił mnie swoimi wspomnieniami z wymiany studenckiej, kiedy to musiał sobie radzić, wydając tylko kilka franków dziennie - jego kreatywność nie znała granic! Jeremy Mercer zaintrygował mnie swoją opowieścią o pobycie w słynnym paryskim Shakespeare and Company (wiedziałam, że jest takie miejsce, ale dopiero po przeczytaniu jego opowiadania postanowiłam dowiedzieć się o nim czegoś więcej). W napięciu trzymało mnie opowiadanie irańskiej pisarki, Roxane Farmanfarmaian, której wylot do Paryża był dość skomplikowanym i ryzykownym, przedsięwzięciem... a gdy już udało jej się wyjechać, okazało się, że powrót nie wchodzi w grę. Równie przejmująca była opowieść Kubanki, Zoé Valdés, która zemdlała na środku paryskiej ulicy, gdy po raz pierwszy w życiu poczuła tak silny zapach pieczonego kurczaka. W Paryżu przebywała jako żona dyplomaty, przez co cały czas była obserwowana przez kubańskich urzędników. Na szczęście jej ciekawość świata i determinacja były silniejsze i znalazła sposób, żeby poznać miasto i zaznać trochę wolności.
Kilka tekstów w książce opiera się na obserwacjach autorów i opowiada o Francuzach i ich stylu życia: Véronique Vienne dokładnie opisuje francuskie podejście do pieniędzy i płacenia, Janine di Giovanni pisze o bardzo popularnym ostatnio, francuskim wychowaniu, Natasha Fraser Cavassoni próbuje zdefiniować ponadczasowy francuski szyk, a Judith Thurman zdradza, że publiczne okazywanie sobie uczuć w Paryżu jest nie tylko akceptowalne, ale wręcz na porządku dziennym (zwłaszcza w Ogrodzie Luksemburskim).
Najbardziej utkwił mi jednak w pamięci esej Diane Johnson próbującej rozgryźć francuskie kobiety. Jej rozważania są o tyle ciekawe, że wychowana w duchu amerykańskiego feminizmu Johnson nie do końca rozumie zachowanie i postawę życiową Francuzek - okazuje się, że wyzwolona Amerykanka i wyzwolona Francuzka to dwie zupełnie różne kobiety.
Paris Was Ours nie została jeszcze wydana w języku polskim. Niestety, nie znalazłam też żadnej informacji o tym, że takie wydanie jest planowane. Co do angielskiej wersji, to jest ona zdecydowanie bardziej wymagająca niż książka, którą polecałam Wam ostatnio... ale to tylko podnosi jej jakość.
Jeśli więc nie odstrasza Was czytanie po angielsku, a do tego lubicie historie z Paryżem w tle, to zdecydowanie jest książka dla Was!
Jeśli więc nie odstrasza Was czytanie po angielsku, a do tego lubicie historie z Paryżem w tle, to zdecydowanie jest książka dla Was!
Chcę namiętnie! :)
OdpowiedzUsuńojej kocham Paryż! :D
OdpowiedzUsuńParyż to miejsce, które bardzo wysoko plasuje się na mojej liście 'must visit...' :D Tego miasta chyba nie da się nie kochać! Nawet z opowieści. Niektórzy autorzy przeżyli rozczarowanie więc chyba muszę na własnej skórze się przekonać i przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńDo Paryża trzeba pojechać chociaż raz w życiu, tak uważam! ;) A to rozczarowanie niektórych bohaterów wiązało się raczej z mieszkaniem w Paryżu na stałe... a to zupełnie inna sprawa ;))
UsuńZmartwił mnie fakt, że tej książki nie wydało jeszcze żadne polskie wydawnictwo. Może kiedyś :) Nie czuję się na siłach żeby czytać książki po angielsku. Moim jedynym osiągnięciem w tej dziedzinie było przeczytanie mangi "Naruto" w "engliszu" i było pozytywnie zaskoczona, bo jednak wbrew pozorom udało się i to w całkiem zrozumiały sposób. Hm, chyba właśnie sobie powiedziałam, że jednak warto :D Okey, muszę sobie zapisać gdzieś na karteczce i nakleić, żeby się zmierzyć z jakimś angielskim tomikiem!
OdpowiedzUsuńObiecuję jeszcze dziś opublikować post z moimi zmaganiami z akcją "Less Talk, More Art". Wszystkie prace mam już zrobione, sfotografowane. Jedynie muszę to w całość zebrać do kupy, coś naskrobać do tego i będzie ślicznie!
U mnie post dotyczący październikowej edycji Less Talk More Art: http://grafik-us.blogspot.com/2014/11/less-talk-more-art-i-halloween-2014.html.
UsuńNo właśnie wydaje mi się dziwne, że nie ma polskiego wydania - za granicą to całkiem popularna książka. Może jeszcze się ogarną polscy wydawcy ;)
UsuńI bardzo się cieszę, że zrealizowałaś moje wyzwanie! :)
Ja jestem takim dziwnym tworem, który kocha stare i nowe francuskie kino i bardzo lubi francuskojęzyczną muzykę, a jednocześnie nigdy mnie nie ciągnęło do stolicy Francji. Ale tytuł książki zapisuję i jak zdobędę ją i czas to z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście bardzo nietypowo :D
Usuń