W kopercie, którą widzicie na zdjęciu jest list. Sama go napisałam i sama go sobie przeczytam... dokładnie za 10 lat! :)
Do napisania tego listu zainspirowała mnie historia Taylor Smith. Na początku roku, 12-letnia Taylor zmarła z powodu powikłań po zapaleniu płuc. Przeglądając jej rzeczy, rodzice trafili na list, który napisała sama do siebie, i który planowała otworzyć 13 kwietnia 2023 roku, czyli dokładnie 10 lat później. Jeśli jesteście ciekawi treści jej listu to tutaj możecie przeczytać oryginalną (angielską) wersję, a tutaj jego polskie tłumaczenie.
Chociaż świadomość, że Taylor nie doczekała otwarcia koperty ze swoim listem jest przygnębiająca, to czytając go nie można się nie uśmiechnąć. Jest po prostu piękny!
Przeczytałam go kilka razy... i pomyślałam: "Skoro list nieznajomej nastolatki zrobił na mnie takie wrażenie, to co dopiero gdybym po 10 latach czytała własny?" Reszty się już pewnie domyślacie - wzięłam kartkę papieru, zastanowiłam się chwilę, co chciałabym przekazać 34-letniej mnie i napisałam list. Nie było to takie proste zadanie! Kończę właśnie studia i powoli zaczynam tzw. "dorosłe życie", a więc przez najbliższe 10 lat pewnie wiele się zmieni.
Mam tylko nadzieję, że uda mi się go nie zgubić. ;)
To bardzo dobry, pomysł... może i ja zrobię coś takiego... na pewno za 10 lat to byłoby cudowne przeżycie :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę! A w najgorszym razie będzie się można pośmiać z samej siebie ;))
UsuńChyba boję się napisać taki list bo obawiam się, ze mogłabym odkryć po prostu, ze byłam po prostu dziecinna i nic więcej.
OdpowiedzUsuńNo to się ucieszysz, że od tego czasu tak dorosłaś :D Nie ma się czego bać! :)
Usuńja mam taki słoik po wieczorze panieńskim. z tym że po otworzeniu okaże się czy część rzeczy została spełniona w małżeństwie ;)
OdpowiedzUsuńHaha, świetny pomysł! :D
UsuńBardzo podoba mi się taka inicjatywa. Nam przed maturą wychowawczyni kazała coś takiego napisać i mamy to odczytać na 10-leciu matury. Jeszcze 9 lat... ;)
OdpowiedzUsuńŻe też moje nauczycielki nie były takie kreatywne!
UsuńCiekawy pomysł, nie zawierusz go gdzieś :p
OdpowiedzUsuńJa spotkałam się z tym pomysłem dawno, dawno temu – jak miałam chyba 11 lat, byłam wielką fanką książek o Emilce z Księżycowego Nowiu pióra Lucy Maud Montgomery. Bohaterka też napisała do siebie list i przeczytała go dopiero po 10 latach. Zainspirowałam się i też coś takiego zrobiłam, ale przez lata list gdzieś zaginął. A ponieważ nie mieszkamy już w tym samym miejscu, prawdopodobnie nigdy go nie przeczytam. Zresztą, może to i lepiej :)
OdpowiedzUsuńEch, mnie by było szkoda. Muszę coś wymyślić, żeby na 100% nie zgubić tego listu... :>
Usuńwow list jest piękne, chciałabym też coś takiego napisać, ale nie umiem, nie wiem co bym chciała napisać.. trudne wyzwanie :) mam nadzieję że Ci się uda!
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas coś Ci przyjdzie do głowy :)
UsuńŚwietny pomysł :) Bardzo podoba mi się konfrontacja siebie obecnej ze sobą sprzed lat. Ostatnio trafiłam na moją "listę celów życia" sprzed 7 lat. Było sześć pozycji, aż 5 udało mi się spełnić :) To jest motywujące!
OdpowiedzUsuńA list jest wspaniały, aż zakręciła mi się łezka w oku!
Usuń5/7 to świetny wynik! Gratulacje :)
UsuńSłyszałam o tej historii, sama kiedyś napisałam list, choć nie do siebie, a raczej do wyimaginowanego czytelnika, w przełomowym momencie mojego życia kilka lat temu. Niestety list gdzieś zaginął, lecz mniej więcej pamiętam, co w nim było i już teraz jestem zaskoczona jak bardzo zmieniło się moje podejście do wielu ważnych rzeczy przez tak krótki czas ;)
OdpowiedzUsuńHeheh bardzo fajny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńCurrantexcellent.blogspot.com
Pomysł jest bardzo dobry, i na pewno jeśli uda Ci się zachować tą kopertę z tym listem będzie miłym wspomnieniem za równe 10 lat:))
OdpowiedzUsuńnapisałam taki list w podstawówce, na zajęciach z wychowawczynią! niestety pewnie gdzieś przepadł. i z jednej strony jestem strasznie ciekawa co w nim było, a z drugiej się boję, że spełniło się dokładnie wszystko to co tam wypisałam. no cóż, czasami spełniające się marzenia wcale nie są tym czego naprawdę chcemy i co jest naprawdę super, czego jestem chodzącym przykładem.
OdpowiedzUsuńale ale MNIE TU NIE POWINNO BYĆ, BO SIĘ UCZĘ.
a list napiszę, jak już przestanę się uczyć. tak, to jest świetny plan na poniedziałkowy wieczór :D
Powodzenia w sesji! :)
UsuńSpróbuję, może uda mi się napisać coś, co nie będzie głupotą : )
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej tej historii. Jest bardzo pouczająca...
OdpowiedzUsuńTy to zawsze wpadniesz na jakiś super-szalony-pomysł-który-chcę-zrealizować. :D Zrobię to! Będzie śmiesznie go czytać za 10 lat. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, adzikowe pole...
I dzisiaj wieczorem zasiadam do biurka i piszę list do siebie, myślę, że będzie dojrzalszy, bo i ja dojrzalsza jestem niż 12latka, ale przyznaję, że list jest pogodny i optymistyczny, a historia inspirująca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
haha:D I've never written a letter like this one! great idea!♥
OdpowiedzUsuńwww.Lorietta.cz
O boże, boże! Muszę to zrobić, przysięgam, muszę!
OdpowiedzUsuńZapisz sobie tylko gdzie go schowałaś ;-)
OdpowiedzUsuńNa razie leży na wierzchu, bo cały czas myślę nad jakimś dobrym miejscem :D
UsuńKiedyś napisałam do siebie list jak byłam bardzo młoda, kiedy go później przeczytałam zdałam sobie sprawę jak wiele się w moim życiu zmieniło i jak bardzo ja się zmieniła. Niesamowita sprawa :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, aż będę czytać swój :))
UsuńTo faktycznie smutna historia, ale piękna. Dzieci mają w sobie tyle przepięknych emocji, codziennie powinniśmy się od nich uczyć. Ten post przypomniał mi o moim poście, w którym zachęcałam do napisania listu do siebie z przyszłości, ale u mnie czas trwania na przesyłkę był krótszy bo trwał rok. Muszę powiedzieć, że chyba pomysł z 10latami podoba mi się bardziej i taki list też sobie skrobnę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Muszę dokładniej przekopać Twojego bloga :D
UsuńŚwietna inicjatywa, można wtedy powrócić do swojego dawnego toku myślenia ;)
OdpowiedzUsuń