Dzisiaj mam dla Was bardzo prosty przepis na "coś słodkiego" do kawy. Mnie kojarzy się on z dzieciństwem, a dokładniej z organizowanymi w podstawówce urodzinami. Tego dnia, wśród przygotowywanych przez mamę przysmaków, zawsze była duża patera z kolorowymi galaretkami w ptasim mleczku.
- kilka opakowań galaretek w różnych kolorach (ja użyłam tylko 3, ale im więcej tym lepiej)
- 1/2 litra mleka 3,2%
- 1/2 szklanki cukru
- 1 i 1/2 szklanki kwaśniej śmietany
- 3 łyżki żelatyny
Zaczynamy od przygotowania galaretek. Nie będę się na ten temat rozpisywać, bo to żadna filozofia - wszystko jest dokładnie rozrysowane na opakowaniu.
(Jeżeli nie lubicie gotowych galaretek, to zajrzyjcie do tego posta Lifemanagerki. Sama mam ochotę spróbować jej domowej alternatywy.)
Gdy galaretki mają już odpowiednią konsystencję, kroimy je na małe kosteczki i wrzucamy do jednej miski. Dobrze jest je na koniec trochę wymieszać, żeby deser był naprawdę kolorowy!
Teraz dopiero przechodzimy do przygotowania ptasiego mleczka. Na początek zagotowujemy mleko z cukrem. Gdy zaczyna już kipieć, dodajemy do niego 1/2 szklanki wody z rozdrobnioną w niej żelatyną. Mieszamy i odstawiamy na chwilę, aby całość przestygła do temperatury pokojowej. Następnie, dolewamy śmietanę i znowu mieszamy.
Na koniec zalewamy pokrojone wcześniej galaretki i odstawiamy na parę godzin do lodówki.
Smacznego!
Wiesz, że chyba nigdy czegoś takiego nie jadłam?? Kolorowe galaretki jak najbardziej, ale nie takie połączone z ptasim mleczkiem. :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się właśnie, czy to był kiedyś popularny deser czy to moja mama miała po prostu taką fantazję ;))
Usuńchyba jednak był popularny, bo ja tez to kiedyś jadłam często. moja mama posypywała to jeszcze po wierzchu tartą czekoladą. boze, chcę to w tej chwili zjeśc.
UsuńPamiętam to z dzieciństwa! Ale jako że z natury jestem pulpet to musiałam się pewnie w dzieciństwie najeść tego do oporu i jakoś niezbyt mnie do tego ciągnie teraz :P
OdpowiedzUsuńAle jako dobra ciocia dzieciaczkom to raz po raz przyrządzam :)
Ja zapomniałam o tym na ładnych parę lat. Ale jak już sobie przypomniałam, to musiałam zrobić! :D
Usuńja też nigdy nie jadłam takiego cuda :) ale kolorowo i radośnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńLekki i kolorowy - w sam raz na wiosnę :D
Usuńjeju kocham to <3 nigdy nie jadłam, ale już napisałam na karteczce wszystko i w sobote jadąc na zakupy zrobię to cudo :D
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam czy jadłam coś takiego przyrządzanego w domu i nie mogę sobie takiego faktu przypomnieć. Muszę sobie kiedyś takie zrobić.
OdpowiedzUsuńAle to super wygląda :) przypomniałaś mi o istnieniu serników na zimno, które jadałam w dzieciństwie. Bo w takiej formie moja mama nigdy tego nie robiła, ale smak pewnie jest podobny jak w przypadku takiego sernika na zimno :). Mniam! Ale Twoja wersja wygląda o wiele atrakcyjniej, kojarzy mi się z mydełkiem :)
OdpowiedzUsuńAch, sernik na zimno! W moim domu to jedno z obowiązkowych ciast na Wielkanoc. Już odliczam dni... ;D
UsuńNie jadłam takich cudów jak byłam dzieckiem. Ale chętnie zjem ;-)
OdpowiedzUsuńprezentuje się super :)
OdpowiedzUsuńmoja babcia robi takie galaretki i ptasie mleczko w formie ciasta - na dole i na górze jest biszkopt :)
Jeszcze biszkopt do tego?! Jestem na TAK! :D
UsuńNigdy takiego czegoś nie jadłam, le wygląda niesamowicie.
OdpowiedzUsuńo nie ;) bede musiała zrobić niebawem :)))
OdpowiedzUsuńszybkie i efektowne!
OdpowiedzUsuńMoże jestem dziwna, ale ja nigdy czegoś takiego nie jadłam :D
OdpowiedzUsuńSądząc po komentarzach, to raczej ja jestem dziwna, bo jadłam, haha ;))
UsuńPyszność :) Uwielbiam takie słodkości :)
OdpowiedzUsuńJa też tego nigdy nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam czegoś takiego! Z osobna tak, ale nie razem. Przepis koniecznie muszę wypróbować przy najbliższej okazji :D
OdpowiedzUsuńLecę dzisiaj do sklepu po wszystkie składniki i nie mogę sie już doczekać az sprobuje :D
OdpowiedzUsuńłaaaa to też jest przysmak mojego dzieciństwa, mówiliśmy na to dyskoteka (bo było kolorowe i śmiesznie się chwiało), moja mama zawsze to robiła na mikołajki, kurczeee, ale mi przypomniałaś!
OdpowiedzUsuńznam to - pod nazwa lastriko :)
OdpowiedzUsuń