Cześć! Pamiętacie mnie jeszcze? Trochę się ta moja nieobecność na blogu przedłużyła, bo zaraz po powrocie z Włoch wybrałam się na kilka dni do Przemyśla... ale juz wróciłam i obiecuję, że w najbliższym czasie zasypię Was zdjęciami i postami! A zacznę krótką fotorelacją z wizyty w Przemyślu właśnie...
W Przemyślu byłam po raz pierwszy i była to jak dotąd moja najdalsza wyprawa na wschód! Wcześniej dużo o tym miejscu słyszałam od mojego chłopaka, więc byłam ciekawa jak to naprawdę wygląda. Niestety, zwiedzanie miasta bardzo utrudniła pogoda - przez połowę mojej niespełna czterodniowej wizyty padał deszcz. W przerwach między kolejnymi ulewami udało mi się uchwycić kilka ujęć przemyskiej starówki.
Kiedy po dwóch dniach ulewy nad Przemyślem pokazało się wreszcie słońce, wyruszyliśmy na pobliski kopiec tatarski, żeby podziwiać widok na miasto. Było pięknie!
Kiedy po dwóch dniach ulewy nad Przemyślem pokazało się wreszcie słońce, wyruszyliśmy na pobliski kopiec tatarski, żeby podziwiać widok na miasto. Było pięknie!
Z racji kiepskiej pogody, uprawialiśmy raczej tak zwaną turystykę kulinarną. Pierwsze kroki skierowaliśmy do cukierni Fiore, po najsłynniejsze przemyskie lody. Niektóre z 32 dostępnych tam smaków zwaliły mnie z nóg! To, co widzicie na zdjęciu, to akurat lody o smaku białej czekolady z żurawiną i szarlotki z gruszką ♥. Kiedy indziej próbowaliśmy belgijskiej pralinki, jogurtu z różą czy delicji. W tle wersja z dodatkami, czyli bitą śmietaną i polewą.
Innym razem wybraliśmy się do bardzo stylowej kawiarni Kardamon, w której zjedliśmy najlepsze tiramisu w życiu (i tak, mówię to prosto po powrocie z Włoch!). Poza tym, pierwszy raz skosztowałam (chyba dość popularnego w Przemyślu) kociego oczka...
Przeglądając menu przemyskich restauracji, trudno nie zauważyć, że bardzo popularnym daniem są tam placki ziemniaczane. W znajdującej się przy rynku Polance podają je w kilkunastu różnych wersjach i z różnymi dodatkami, w tym ze szpinakiem. Pycha!
A na koniec jeszcze kilka zdjęć pewnego bardzo fotogenicznego kota, który mieszka w domu, w którym się zatrzymaliśmy - oto Uszek. Prawda, że uroczy?
To tyle jeśli chodzi o moją krótką i dość niespodziewaną wycieczkę do Przemyśla.
A w przyszłym tygodniu pokażę Wam zdjęcia i opowiem trochę o mojej podróży do Włoch. Zapraszam! :)
Piękne zdjęcia :) takie niespodziewane wypady zawsze wychodzą najlepiej :)
OdpowiedzUsuńCzekam na relację z Włoch :)
Pozdrawiam!
Świetne zdjęcia! W Przemyślu nigdy nie byłam, ale chciałabym w końcu dotrzeć w tamten rejon Polski, który jest białą plamą na mojej mapie podróży.
OdpowiedzUsuńUroczy kociak, rzeczywiście bardzo fotogeniczny. Głaskałabym ;)
Haha, właśnie widzę jakie miałaś tempo zwiedzania Holandii - przypuszczam, że Przemyśl zająłby Ci w takim razie kwadrans ;D
Usuńw końcu jesteś :)
OdpowiedzUsuńkotek uroczy :)
piękne zdjęcia :) czekam na więcej :)
Oj, będzie więcej! Zwłaszcza z Włoch, bo trochę tam zaszalałam z aparatem :D
UsuńRok temu byłam w Gorlicach (też moja najdłuższa i najcięższa podróż na wchód Polski). Mówi się, że na wschodzie takie bezrobocie, ale jak zobaczyłam wille na wsiach to mi kopara opadła!
OdpowiedzUsuńCudowny kotałke, uwielbiam oglądać zdjęcia kotów - jedynie zdjęcia :) Czekam na fotorelację z Włoch! ^^
Ja tam nie zauważyłam żadnych wielkich willi w Przemyślu... Zaskoczyły mnie za to tamtejsze ceny - chciałabym, żeby na Śląsku było tak tanio w kawiarniach i restauracjach! ;)
UsuńI ja do Przemyśla jeszcze nie trafiłam, ale widzę, że w tej lodziarni mogłabym spędzić kilka dni :) A zdjęcia świetne (na pewno zrobione nową lustrzanką!) :-) Z niecierpliwością wyczekuję zdjęć z Włoch, bo po tych wrzucanych przez Ciebie na insta, czuję niedosyt. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Haha, lustrzanka jest teraz moją ulubioną zabawką ;)) Tak do końca jej jeszcze nie opanowałam, ale powoli robię postępy.
UsuńA co do zdjęć z Włoch, to są jakieś pechowe - już dwa razy się za nie zabierałam, spędzałam nad nimi parę godzin, po czym albo zawiesił mi się komputer, albo przypadkiem wyjęłam kartę bez zapisania zmian[*]. Jutro robię trzecie podejście... i mam nadzieję, że już ostatnie ;))