Trochę trwało zanim przedarłam się przez wszystkie zrobione we Włoszech zdjęcia - tuż przed wyjazdem kupiłam sobie upragnioną lustrzankę, więc możecie sobie wyobrazić co tam się działo! W każdym razie już to wszystko ogarnęłam i zapraszam Was na nowy (bardzo włoski) cykl postów - przez najbliższy tydzień, co drugi dzień będę Wam pokazywać trzy włoskie miasta, które odwiedziłam. Na pierwszy ogień idą: Rosolina, Padwa i Mediolan.
Gotowi? No to zaczynamy Włoski Tydzień!
Rosolina to świetne miejsce dla tych, którzy lubią za dnia wylegiwać się na plaży, a wieczorem "poszaleć na mieście"... ale nie tylko! Miasteczko leży w północno-wschodniej części Włoch i jest świetną bazą noclegową jeśli macie ochotę pozwiedzać takie miasta jak Wenecja, Padwa czy Rawenna.
Mnie Padwa oczarowała wąskimi uliczkami, kolorowymi kamienicami, podcieniami i przepięknym Prato della Vale, którego fragment widać na zdjęciu poniżej. Gdybym mieszkała w Padwie, spędzałabym tam chyba każde wolne przedpołudnie!
Jeśli kiedyś będziecie w Padwie i zgłodniejecie, skierujcie swoje kroki w stronę rynku - wybór kawiarni i restauracji w tej okolicy jest imponujący... no i jedzenie w tak malowniczym miejscu to sama przyjemność!
Gdy jechałam do Padwy, nie spodziewałam się, że aż tak mi się tam spodoba. Szybko zaczęłam żałować, że mam tylko parę godzin na spacer po centrum miasta. Nawet nie zdążyłam zobaczyć słynnego, najstarszego na świecie ogrodu botanicznego... no cóż, następnym razem!
Warto jednak zobaczyć słynny plac z Katedrą Narodzin św. Marii (Duomo di Milano) i ekskluzywną Galerią Wiktora Emanuela II z drogimi butikami i restauracjami - robią wrażenie!
Bardzo przyjemnym miejscem w Mediolanie wydał mi się park tuż za słynnym renesansowym zamkiem rodu Sforzów, do którego zawędrowałam całkiem przypadkiem.
Na koniec jeszcze małe ostrzeżenie - jeśli kiedyś będziecie planowali wycieczkę do Mediolanu i chcielibyście przy okazji zobaczyć znajdującą się tam "Ostatnią Wieczerzę" Leonarda da Vinci, to pamiętajcie aby już kilka tygodni wcześniej zarezerwować bilet! Bez wcześniejszej rezerwacji nie ma co liczyć na obejrzenie słynnego fresku w kościele Santa Maria delle Grazie.
Na kolejny post z Włoskiego Tygodnia zapraszam Was już w piątek - pokażę Wam wtedy Rawennę, Ferrarę i Bolonię!
Gotowi? No to zaczynamy Włoski Tydzień!
Wakacyjna Rosolina
Rosolina to typowo turystyczne miasteczko z piękną plażą, strzeżonymi kąpieliskami i mnóstwem hoteli, kawiarni i restauracji. Byłam tam już po raz drugi i chętnie pojechałabym znowu. Za każdym razem mieszkałam w Rosapinecie, ośrodku położonym w bardzo pięknym i spokojnym lesie piniowym, tuż przy plaży (tutaj znajdziecie więcej na jego temat).Rosolina to świetne miejsce dla tych, którzy lubią za dnia wylegiwać się na plaży, a wieczorem "poszaleć na mieście"... ale nie tylko! Miasteczko leży w północno-wschodniej części Włoch i jest świetną bazą noclegową jeśli macie ochotę pozwiedzać takie miasta jak Wenecja, Padwa czy Rawenna.
Malownicza Padwa
Padwa kojarzy się chyba przede wszystkim ze swoim patronem, świętym Antonim (i przepiękną bazyliką pod jego wezwaniem) oraz słynnym w całej Europie uniwersytetem (to tu studiowali między innymi Galileusz, Mikołaj Kopernik czy Jan Kochanowski).Mnie Padwa oczarowała wąskimi uliczkami, kolorowymi kamienicami, podcieniami i przepięknym Prato della Vale, którego fragment widać na zdjęciu poniżej. Gdybym mieszkała w Padwie, spędzałabym tam chyba każde wolne przedpołudnie!
Jeśli kiedyś będziecie w Padwie i zgłodniejecie, skierujcie swoje kroki w stronę rynku - wybór kawiarni i restauracji w tej okolicy jest imponujący... no i jedzenie w tak malowniczym miejscu to sama przyjemność!
Gdy jechałam do Padwy, nie spodziewałam się, że aż tak mi się tam spodoba. Szybko zaczęłam żałować, że mam tylko parę godzin na spacer po centrum miasta. Nawet nie zdążyłam zobaczyć słynnego, najstarszego na świecie ogrodu botanicznego... no cóż, następnym razem!
Mediolan, miasto inne niż wszystkie
Podczas dwóch podróży do Włoch, odwiedziłam w sumie kilkanaście miast - mniejszych i większych, bardziej i mniej do siebie podobnych. Mediolan już od początku wydał mi się zupełnie inny... mniej "włoski", a bardziej światowy, wielkomiejski. W samym centrum Mediolanu raczej nie znajdziecie wąskich uliczek i kolorowych kamienic, jest za to mnóstwo ogromnych budynków (zarówno starych jak i bardzo nowoczesnych), ruchliwych ulic i tłum turystów.Bardzo przyjemnym miejscem w Mediolanie wydał mi się park tuż za słynnym renesansowym zamkiem rodu Sforzów, do którego zawędrowałam całkiem przypadkiem.
Na kolejny post z Włoskiego Tygodnia zapraszam Was już w piątek - pokażę Wam wtedy Rawennę, Ferrarę i Bolonię!
Padwa mnie zachwyciła :) Chciałabym poczuć ten klimat :)
OdpowiedzUsuńAch, zazdroszczę Ci takiego świetnego tripu po całych Włoszech <3 czekam na dalsze relacje.
OdpowiedzUsuńBOŻE JAK TAM JEST PIĘKNIE! Ten taki specyficzny klimat, czyli że nic nie jest tak bardzo zniszczone przez szeroko pojęty postęp cywilizacji. Nie gryzie się nowość ze starością Inie licząc tych dźwigów) - przynajmniej ja to tak widzę. Spokój, harmonia, zatrzymany czas. EH.
OdpowiedzUsuńNo właśnie w większości włoskich miast jest tak jak mówisz... poza Mediolanem. Tam widać trochę ten kontrast pomiędzy starymi budynkami a nowoczesnością. I chyba właśnie dlatego najmniej mi się podobał ;>
UsuńDwa pierwsze miasta chętnie bym odwiedziła, Mediolan mniej chętnie ;) Moim zdaniem miasta mniej znane na światową skalę są najpiękniejsze! :)
OdpowiedzUsuńCo do Padwy - nie wiem dlaczego, ale skojarzyła mi się z naszym polskim Kłodzkiem. to chyba przez te wąskie uliczki i kolorowe kamienice ;)
Czekam na kolejny wpis z tej serii, już nie mogę doczekać się, by obejrzeć kolejne zdjęcia wykonane przez Ciebie.
Hmm, nie byłam nigdy w Kłodzku, ale jeśli faktycznie jest podobny do Padwy, to muszę się wybrać :D
UsuńKoniecznie :D Kłodzko jest piękne, ma kilka zabytków (Twierdza, Ratusz etc.), a po za tym ludzi są bardzo (chciałam napisać cholernie) uprzejmi i pomocni - gdy zgubiłam się podczas spaceru to osoby cierpliwie tłumaczyły drogę (nawet jeżeli nie bardzo mogłam zapamiętać trasy ;D).
UsuńNie wiedziałam, że ktoś może się aż tak zachwycić moim rodzinnym miastem Kłodzkiem:) aż mi się miło zrobiło, że ktoś go poleca :)
Usuńi to prawda, Kłodzko ma w sobie coś szczególnego, Twierdza na prawdę warta odwiedzenia. Ostatnimi czasy przybyło trochę środków finansowych z unii więc rozwijają ją i odrestaurowali forty. Warto przyjechać właśnie końcem lipca, początkiem sierpnia, kiedy są dni kłodzka i na prawdę dużo ciekawych rzeczy się dzieje :)
Pozdrawiam serdecznie,
Pat.
Okej, Kłodzko zostaje oficjalnie wpisane na moją listę polskich miast do odwiedzenia ;))
UsuńZachęcam, zachęcam :))
UsuńJak cudownie! Muszę to kiedyś zobaczyć. Czekam na resztę relacji :)
OdpowiedzUsuńaaaaaaa jak pięknie ♥ a moje Włochy już za kilka dni!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Chętnie bym tam wróciła ;)
UsuńJa będę we Włoszech 4 raz i już nie mogę się doczekać! tym razem Wenecja i jezioro Garda :) do tego z lustrzanką, którą dostałam zaledwie parę dni temu... ja zazdrościłam Ci, jak tylko widziałam nowe zdjęcie na ig :)
UsuńByłam w tamtych okolicach ostatnim razem. Jak dla mnie to trochę zbyt niemiecko nad tą Gardą :p Ale widoki niczego sobie - chętnie je zobaczę na Twoich zdjęciach :D
UsuńPadwa mnie totalnie oczarowała :) Wygląda na bardzo urokliwe miasteczko.
OdpowiedzUsuńJak pięknie w tych Włoszech!
OdpowiedzUsuńMediolanem jestem od dawna oczarowana, ale niestety nie zanosi się abym w najbliższej przyszłości miała okazję go zobaczyć :c
A dlaczego nie? Z tego co słyszałam, to do Mediolanu można upolować bardzo tanie bilety lotnicze (zwłaszcza późną jesienią), a i hostele w centrum są w całkiem przystępnych cenach. Nic tylko się spakować i lecieć! :D
Usuń